poniedziałek, 16 czerwca 2014

Generowanie optymizmu

Kiedyś mi to lepiej wychodziło .Łapałam aparat ,wędrowałam do Botanika ,miał na mnie zbawienny wpływ. Zachwyt nad różnorodnością barw i form ,Niekiedy czekałam na zachodzące słońce by zdjęciom nadać szczególne światło.Potem to miłe uczucie gdy któreś ujęcie wydawało mi się wyjątkowo ciekawe.. A teraz ? Co się porobiło ? Gdzie jestem ? Utkwiłam w zamyśleniu ,apatii,w oczekiwaniu na lepszy czas ....a życie ucieka .Czy to depresja czy słabe ciało robi wszystko by wyhamować .Jest mi wstyd i żal i tęsknię ze dawną sobą ...za planowaniem wycieczek ,za dreszczykiem emocji .Czy to możliwe by te krętki zrobiły mi z mózgu takie sito? Marzeniem jest poradzić sobie z codziennością ,by  życie w domu było jakoś zorganizowane. Sobota była niezła ,niedziela w połowie przespana a dziś spokojnie realizuję plany ale trochę walczę ,z zawrotami głowy z bólami i słabością ramion ,kark też nieznośnie sztywny .Codziennie obiecuję sobie dłuższy spacer a kończy się na spacerku do sklepu i z powrotem .Nie potrafię sama łazić ,muszę się nauczyć być samowystarczalna w tej kwestii. Przecież jest gdzie ...mieszkam w fajnym miejscu ,tylko kopa mi trzeba.Powoli planuję co dalej .Pojadę ze skierowaniem do Por. Chorób Zakaźnych ... a jak mi zaproponują wlewy i miesięczny pobyt w szpitalu ,albo pobranie płynu mózgowo-rdzeniowego,by potwierdzić lub wykluczyć neuroboreliozę.Z moją fobią szpitalną może być słabo .Naczytałam się i teraz kombinuję ,zamiast po prostu działać.Mało prawdopodobne by udało mi się kolejne 20 lat udawać ,że nic się nie dzieje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz