wtorek, 21 października 2014

Porozrywne myśli

Od jakiegoś czasu ,ok 4-5 mies. doświadczam dziwnego stanu świadomości .
Praktycznie skończyłam z lekami przeciwbólowymi ,więc na nie zwalić nie mogę .Miewam godziny ,przeciągające się do 2 dni kiedy czuję silną blokadę na umyśle .Brakuje mi słów .Piszę i mówię ,krótkimi zdaniami .To do mnie nie podobne ,bo zwykle moje teksty były rozwlekłe a zdania podrzędnie i nadrzędnie złożone .Wiele dygresji i odbieganie od tematu .Tak mi się pisało ,dlatego ,że tak mi się myślało .Teraz bywają okropne chwile ,kiedy nie mogę sobie przypomnieć ,wyrazu ,znaczenia . Nie pomaga kawa ,yerba-mate.Staję się nagle tępakiem ,nie mogę się skoncentrować na rozmowie ,a więcej niż jedno źródło dźwięku wywołuje u mnie wyłączenie . Oglądam zaprzyjeźnione blogi ale nie pisze komentarzy ,by nie wyjść na głupka .W rozmowie też szukam panicznie słów ,które czasami podsuwa mi życzliwy rozmówca .Pisząc robię wiele literówek . Ratunku ! nie jestem sobą .Coś wyżera mi mózg .Potrafię wyobrazić sobie starość bez wyczynów sportowych ,nawet o lasce ,gorzej na wózku .Ale jak żyć dalej gdy komunikacja werbalna się wyłączy ?????
Czuję się nikim .Relacje z ludźmi to była moja silna strona ,nie miałam z tym problemu od dziecka .Chętnie występowałam ,recytowałam .Radziłam sobie w relacjach z obcymi i rodziną .Teraz mgła -niebyt .Prawdopodobnie krętki borelii rozpanoszyły się w moim układzie nerwowym .Nie dość ,że obezwładniają ciało to jeszcze im mało i atakują centrum dowodzenia .Słyszałam o przypadkach ,gdzie gość zgubił się we własnym garażu ..to ze mną tak źle nie jest ,trafiam do toalety :).W lesie zawsze potrafiłam zgubić kierunek .Po piątkowej wizycie u zakaźnika ,do której chciałam się nawet przygotować drukując materiały -opracowania naukowe ,czego nie zrobiłam ,wyszło im na podstawie W B to co od dawna wiedziałam .Mam boreliozę i chcą mnie p r z e l e c z y ć.Taką staruszkę (bb)trzeba potraktować wlewami dożylnymi więc wezmę to na klatę i dam im się leczyć .Przesunęłam termin na bardzo odległy tj, 8 grudnia .Wprawdzie chciałabym mieć już to za sobą ,ale musze tu jeszcze trochę spraw ogarnąć.. Nie liczę na zbyt wiele ,ale chce sprawdzić jak sie poczuję po ...Może trochę tego tałatajstwa zginie marnie .Tyle na dziś bo jestem strasznie zmęczona .

poniedziałek, 6 października 2014

Moja zmora znów żyć nie dała ...

Ponad 3 tygodnie trwa dół ,Żłopię w ilości 1.5 l dziennie herbatkę z czystka .Pierwszy tydzień w miarę dobrze ,w kolejnym rozszalało się piekło . skumulowało się w głowie ,podaruję sobie opisy ,bo tego rozsadzania dyni opisać się nie da .Dziś obolała jeszcze ale lepiej kontaktująca napiszę pierwsze wrażenia po stosowaniu osławionego czystka .To co się działo ,to może być silny herx ,palpitowało serducho ,silnie pogorszył się wzrok ale ,ale .nie ma obecnie żadnych zmian skórnych  i tu już jest się z czego cieszyć .skóra na dłoniach w porządku ,małe krostki pojawiające się na skórze w innych miejscach także zniknęły .Ciśnienie krwi przez kilka dni było dziwne bo dochodziło do 135/120 .Dziwnie wysokie rozkurczowe ...Captopril pomaga ale trzeba trochę poczekać ,nie działa od razu .
Słoneczko pięknie świeci .Mimo że jakaś nadal słaba jestem ,mobilizuje się do działań .Zobaczymy co dalej .Czystka mam zapas na miesiąc .Jakby on pomógł mi w tej walce z krętkami to obiecuje go pić do końca życia .:)